Lechia Gdańsk już za moment oficjalnie z awansem do ekstraklasy


Wygrana w środę spowodowała, że już nic nie jest w stanie przeszkodzić Lechii w szybkim powrocie do elity

25 kwietnia 2024 Lechia Gdańsk już za moment oficjalnie z awansem do ekstraklasy
Piotr Matusewicz / PressFocus

Lechia Gdańsk odprawiła z kwitkiem kolejnego rywala. Tym razem przed własną publicznością pokonała skromnie 1:0 Polonię Warszawa, chociaż gdyby skuteczność nie kulała, wynik zapewne byłby nieco wyższy. Liczy się jednak komplet punktów, który stawia drużynę Szymona Grabowskiego w znakomitym położeniu. Do końca sezonu pozostało pięć kolejek i tu już nawet totalny kataklizm nie jest w stanie zabrać im awansu. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to maksymalnie za dwie kolejki będzie to już oficjalna informacja.


Udostępnij na Udostępnij na


Bez dwóch zdań Lechia jest w tym roku kalendarzowym najlepszą drużyną Fortuna 1. Ligi. Świetna seria wyników, poza wpadką w Katowicach, wywindowała drużynę z Gdańska w pełni zasłużenie na pozycję lidera. Dodatkowo po wyjazdowej wygranej kilka dni temu z Górnikiem Łęczna i innych korzystnych wynikach ich sytuacja stała się bardzo przyjemna. Przewaga nad strefą barażową wzrosła do dziesięciu punktów, a wliczając w to lepszy bilans dwumeczu z GKS-em Katowice, należało to traktować jak przewagę jedenastu oczek. Do końca sezonu pozostawało zaledwie sześć kolejek i można się było zastanawiać nie nad tym, czy Lechia Gdańsk awansuje – tylko nad tym, kiedy do tego dojdzie.

Jeżeli miałoby się to stać jak najszybciej, to przepis jest prosty, trzeba nadal wygrywać z każdym kolejnym rywalem. W środowy wieczór nad morze zawitała Polonia Warszawa mająca zgoła odmienną sytuację w tym sezonie. Drużyna ze stolicy nadal nie jest pewna pozostania w lidze mimo tego, że ostatni mecz przegrała dwa miesiące temu. Następnie rozpoczęła się dla niej seria siedmiu spotkań bez porażki, ale co istotne, tylko dwa z tych meczów zdołała wygrać. To też powodowało, ze przewaga nad strefą spadkową wynosiła jeden punkt.

Duet skrzydłowych na wagę złota

Od początku spotkania widać było mocno bojowe nastawienie gospodarzy. Lechia Gdańsk pracowała agresywnie w pressingu i za wszelką cenę chciała zdominować przyjezdnych. Wyglądało to mocno pozytywnie, patrząc z ich perspektywy, a dodatkowo szybko udało się ustawić to spotkanie strzelonym golem. Paradoksalnie nie wyniknęło to z odbioru piłki na połowie rywala, a z bardzo płynnego i pięknego kontrataku. W głównych rolach wystąpili Camilo Mena i Maksym Chłań, a ten drugi znakomicie wykończył otrzymane w polu karnym podanie.

Skrzydłowi Lechii są w rundzie wiosennej w świetnej dyspozycji i w większości spotkań sprawiają rywalom sporo problemów. Najbardziej istotne jest jednak to, że do samej efektownej gry doszła także efektywność w postaci liczb. Szczególnie w przypadku Meny jest to bardzo istotne, bo jeszcze jesienią jego postawa irytowała wielu obserwatorów. Zimowy obóz przygotowawczy jednak mocno odmienił Kolumbijczyka i w tym roku oglądamy jego o wiele lepszą wersję. A trzeba zaznaczyć, że tkwi w nim jeszcze większy potencjał i oby zdołał to pokazać na boiskach ekstraklasy, gdzie już miał okazję zadebiutować w barwach Jagiellonii Białystok.

Statystyki Camilo Meny w tym roku:
– 3 bramki,
– 4 asysty.

Statystyki Maksyma Chłania w tym roku:
– 4 bramki,
– 4 asysty.

Bez napastnika też można wygrywać

Wydawało się, że na jednym strzelonym golu Lechia nie poprzestanie. Prób podwyższenia wyniku w kolejnych fazach spotkania trochę było, ale nie przyniosło to oczekiwanych skutków. Z powodu pauzy za kartki w tym meczu nie mógł wystąpić Tomas Bobcek i okazało się, że mocno go brakowało w polu karnym rywala. Zarówno Łukasz Zjawiński, jak i wprowadzony w drugiej połowie Kacper Sezonienko nie dali kompletnie nic pozytywnego. Przez to także druga linia Lechii nie mogła rozgryźć defensywy Polonii Warszawa, zbyt długo rozgrywając piłkę przed ich szesnastką. Zwarte ustawienie rywala w tyłach uniemożliwiało im także oddawanie strzałów z daleka.

Niezadowolony z gry obu napastników był trener Szymon Grabowski, co jasno przyznał na konferencji pomeczowej: – Łukasz powinien brać większy udział w budowaniu akcji. Zarówno „Zjawka”, jak i „Sezon” przebywali za mało czasu w polu karnym.

Wynik w drugiej połowie cały czas był na styku, zatem można było się spodziewać odważniejszej gry Polonii. Do tego jednak nie doszło, bo drużyna z Warszawy tego wieczoru nie miała argumentów do tego, by jakkolwiek móc zaskoczyć Lechię. Ich najgroźniejsza sytuacja miała miejsce w pierwszej połowie tuż po golu gospodarzy po jednym z rzutów rożnych. Wtedy jednak na posterunku był Bogdan Sarnawski, świetnie broniąc strzał Michała Bajdura.

Zabrakło nam odwagi, żeby zrobić coś więcej niż przeszkadzać rywalowi. Zawodnicy muszą być odważniejsi w swoich działaniach. Na pewno za często wracaliśmy na własną połowę. W drugiej połowie nie oddaliśmy nawet strzału. Nie było konkretów i to musimy poprawić – Rafał Smalec na konferencji pomeczowej.

Jeśli trener gości miałby szukać pozytywów to na pewno we wspomnianej defensywie, bo Polonia Warszawa spisała się tam bardzo pozytywnie. Oni jednak potrzebują więcej w ofensywie na końcówkę sezonu, by finalnie wywalczyć utrzymanie w Fortuna 1. Lidze.

Majówka będzie huczna?

O ile sytuacja przed tym meczem była bardzo dobra, tak po wygraniu z Polonią stała się fenomenalna. Fanatycy statystyk lubujący się w przewidywaniach dają Lechii już ponad 99% szans na awans do PKO BP Ekstraklasy. Przed zespołem Szymona Grabowskiego już w weekend wyjazd do Rzeszowa na mecz ze Stalą, a potem starcie u siebie z GKS-em Tychy. Jeżeli nie będzie kolejnych niespodziewanych wyników drużyn ze strefy barażowej i jeżeli oczywiście Lechia Gdańsk zrobi swoje, to 4 maja może być hucznym dniem w Gdańsku.

Przypieczętowanie awansu to jedno, ale z całą pewnością Lechia nie spocznie na laurach. Przed nimi przecież nie tylko wyjazdowy pojedynek z Wisłą Kraków, ale najważniejszy mecz w końcówce sezonu, czyli derbowe starcie z Arką Gdynia. Nie dość, że mecz będzie rozgrywany u siebie, to i wiele wskazuje na to, że na stadionie zjawi się ponad 35 tysięcy kibiców. 19 maja o 20:30 szykuje się prawdziwe święto piłki nożnej w Trójmieście i dobra okazja na rewanż za jesienną porażkę 0:1 w Gdyni. Czy będzie to dodatkowo starcie o wygranie ligi? Tego nie wiadomo, gdyż na ten moment Arka Gdynia traci do Lechii cztery punkty. Sytuacja w tabeli jest jednak dynamiczna.

Przed nami jeszcze pięć spotkań i piętnaście punktów do zdobycia. To jest nasz cel – Szymon Grabowski na konferencji pomeczowej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze